"miłość, to najpiękniejsze sacrum / więc nie traktuj jej jak kontraktu / który zrywasz, gdy dzień masz gorszy / kiedy zyski chwilowo są mniejsze niż koszty / sacrum nie zmieni lekki podmuch wiatru / to źródło, którego nikt nie może zatruć"

piątek, 2 maja 2014

10.

Kolejnego dnia znowu nie było dane jej się wyspać. Kilka minut przed dziewiątą obudził ją uporczywy dzwonek do drzwi. Niechętnie podniosła się i przeszła do przedpokoju. Za drzwiami zastała listonosza.
- Dzień dobry, mam dla Pani polecony.. Proszę tutaj podpisać.. - podsunął jej kartkę, jednocześnie podając długopis. - Dziękuję. Do widzenia.
- Do widzenia.. - zamknęła drzwi, przyglądając się kopercie, na której wyraźnie widniała pieczątka sądu. Nie miała pojęcia o co może chodzić.
Usiadła przy stole w kuchni, rozrywając kopertę i wyciągając zawartość. Spojrzała pobieżnie na trzymaną w dłoni kartkę i momentalnie zbladła. Zawiadomienie o odczytaniu testamentu Tomasza Malewicza.
Wypuściła kartkę od dłoni, wstając gwałtownie od stołu. Minęły prawie trzy tygodnie, wydawało jej się, że to wszystko ma za sobą, starała się zapomnieć o tym wszystkim co przeszła, a tutaj Tomek wracał..
Po chwili rozdzwonił się jej telefon.
- Słucham? - Odebrała nawet nie patrząc na wyświetlacz.
- Cześć, nie śpisz już?
- Artur... Nie...
- Natalia? Wszystko w porządku? - Od razu wyczuł, że ma jakiś dziwny głos.
- Tak, tak. - Odpowiedziała roztargniona.
- Denerwujesz się czymś?
- Nie, po prostu... spieszę się do hotelu.. Zadzwonię do Ciebie później. Paa. - Oparła się o kredens, oddychając głęboko. Drżącymi dłońmi nalała sobie wody do szklanki.
Nie miała pojęcia co ma robić. W końcu sięgnęła po telefon i wybrała numer Iwony.
- Halo?
- Cześć. Przepraszam cię, ale dzisiaj nie przyjdę...
- Coś się dzieje?
- Nie, po prostu nie mogłam spać, mdli mnie.. Położę się, prześpię i będzie dobrze.
- Ale jakby coś wiesz, że możesz dzwonić?
- Mhm. Iwona... mam jeszcze prośbę. - zaczęła niepewnie, sama nie wiedząc dlaczego to robi.
- Tak?
- Gdybyś... gdybyś rozmawiała z Arturem, to potwierdź, że byłam cały dzień w hotelu.
- Ale...
- Po prostu jeszcze nie wie, a…
- No dobrze.
- Dziękuje, cześć. - Rozłączyła się, spoglądając ponownie na kartkę leżącą na stole. Wzięła ją do ręki, czytając jeszcze raz.
Przymknęła oczy, oddychając głęboko. Po chwili odłożyła dokument i położyła się do łóżka, wtulając się w poduszkę.
Miała wrażenie, że wszystko zaczyna jej się wymykać z rąk. Chociaż się cieszyła, nie wiedziała jak powiedzieć Arturowi o dziecku, kiedy już nadejdzie odpowiedni moment. Bała się jego reakcji. A teraz dodatkowo to... Kiedy tylko zamykała oczy, widziała Malewicza. Powoli wracały do niej wszystkie wspomnienia. Te dobre, kiedy luźno traktowała znajomość z Tomkiem i te gorsze, kiedy jej nieodłącznym towarzyszem stał się strach. Miała wrażenie, że on nigdy jej nie zostawi, że osacza ją również po śmierci. Nie potrafiąc już dłużej hamować emocji, rozpłakała się, jeszcze bardziej wtulając twarz w poduszkę.


***

Znowu obudził ją dzwonek do drzwi. Wyrwana ze snu, przerażona usiadła na łóżku, ukrywając twarz w dłoniach. Dopiero po chwili, kiedy dzwonek nie ustawał, wstała powoli, otwierając drzwi.
- Ka... Kaśka?! - nie potrafiła uwierzyć, że za drzwiami stoi jej przyjaciółka. Kasia wyjechała kilka miesięcy wcześniej po zerwaniu z Pawłem. Dostała propozycję pracy w Poznaniu, gdzie chciała rozpocząć zupełnie nowe życie, bez miejsca na tęsknotę za kucharzem. Dziewczyny regularnie dzwoniły do siebie, jednak kilka dni przed wypadkiem w hotelu, Kasia przestała odbierać telefony.
- Wiem, przepraszam.
- Chodź! - Natalia przytuliła ją z całej siły.
- Jak ja za tobą tęskniłam!
- Ja też. Wchodź. - Wpuściła ją do środka.
- Czy ty wiesz, która jest godzina? - Zapytała, spoglądając na Lipską, stojącą przed nią w szlafroku i uśmiechając się.
- Wiem, ale tak jakoś... Dobrze, że jesteś.
- Ej, Tuśka... Co jest? - Spojrzała na nią uważnie, widząc, że dziewczyna unika jej wzroku.
- Nic. Opowiadaj, co się z tobą działo ostatnio co?! - Zapytała przechodząc w głąb mieszkania.
- Aa, normalnie jakieś fatum. - Westchnęła, zaczynając opowiadać wydarzenia ostatnich kilku tygodni. - To co? - Kiedy skończyła spojrzała pytająco na Natalię. - Wybaczysz mi?
- Ech, no nie wiem. - Udała zastanowienie. - Ewentualnie... - Uśmiechnęła się, podchodząc do dziewczyny i przytulając ją.
- A teraz siadaj i mów wszystko po kolei. Coś jest nie tak, prawda? Mecenas, czy dyplomata? - Spojrzała na nią uważnie.
- …. - Usiadła posłusznie na krześle, odwracając twarz. - I od czego ja mam zacząć?
- Od początku. Tusia...
- Nie powiedziałam ci wcześniej, sama nie wiem dlaczego... Ostatnie trzy miesiące to był jakiś koszmar, zły sen z którego nagle się obudziłam, a teraz wraca.
- Co? O czym ty mówisz...
- Kiedy... - tak bardzo bała wracać się do tamtego czasu – kiedy wszystko zaczęło mi się wymykać z rąk, Tomek mi się oświadczył, a ja powiedziałam mu, że to przecież nie jest na poważnie, że między nami nic tak naprawdę nie może być, on tego nie potrafił zrozumieć. Zaczął zachowywać się jak jakiś... jakiś psychopata. Dzwonił, pisał, wysyłał jakieś cholerne zdjęcia moje i Artura.. - przymknęła na moment oczy, próbując zapanować nad drżącym głosem.
- Boże, Tuśka... Czemu nic nie powiedziałaś?!
- Nie wiem. Ponad dwa tygodnie temu w hotelu był wypadek... strzelanina.
- Co?!
- Tomek nie żyje, a Artur jest w szpitalu. Na szczęście wszystko już dobrze, za niedługo go wypuszczą. Myślałam, że już wszystko będzie dobrze, że tamten koszmar się skończył. Zaczęłam przyzwyczajać się, że już nigdy nie zobaczę Tomka, że nigdy się już do mnie nie odezwie... Do dzisiaj.
- Jak to do dzisiaj? To wszystko... ja nie wierzę.
- … - podsunęła jej kartkę leżącą obok na stole. Siedziała patrząc w przyjaciółkę, która czytała zawiadomienie. Powoli w jej oczach zbierały się łzy.
- Ale... chcesz mi powiedzieć, że on ci coś zapisał? Co... co zrobisz?
- Nie przyjmę, nie mogę. Kasia... on mnie kiedyś zostawi naprawdę?
- Kochanie... nie płacz.. - podeszła do niej, przytulając mocno. - Jak ty z tym wszystkim dałaś radę.. Cicho. Teraz już będzie dobrze, naprawę. Artur wróci...

***

- Trzymaj.. - Kasia usiadła na brzegu łóżka podając Natalii kubek z gorącą herbatą. - Lepiej się już czujesz?
- Trochę... - Podniosła się do pozycji siedzącej, upijając łyka.
- Jak spałaś Artur dzwonił parę razy..
- Miałam do niego zadzwonić... - westchnęła. - Najlepiej do niego pojadę. A ty poczekasz tutaj na mnie. Obiecaj, że nigdzie się nie będziesz ruszać. - Uśmiechnęła się do przyjaciółki wstając z łóżka.

***

- Cześć. - Uśmiechnęła się, wchodząc na salę Artura. Podeszła do niego, muskając jego usta.
- Dzwoniłem do ciebie kilka razy.
- Wiem, przepraszam... Zapomniałam telefonu rano, po tym jak dzwoniłeś, a potem kiedy po niego wróciłam, nie uwierzysz kto do mnie przyszedł. Kaśka. - Wyjaśniła szybko, próbując ukryć zmieszanie.
- Kaśka? - Spojrzał na nią zaskoczony.
- Mhm. - Przytaknęła i krótko wyjaśniła dlaczego tak długo milczała. - No, ale powiedz jak się czujesz? Kiedy cię w końcu wypuszczą, co? - Zapytała,ujmując jego dłonie.
- Dlatego do ciebie dzwoniłem.
- Coś nie tak?
- Nie, wręcz przeciwnie. Podobno wszystko jest już dobrze i... po jutrze wracam do domu.
- Naprawdę? To cudownie! - Wtuliła się w jego ramiona.
- I wszystko już będzie tak jak ma być. - Odsunął ją od siebie delikatnie i zatopił się w jej wargach.




Wracając do domu, zatrzymała się w pobliżu parku. Usiadła na ławeczce obok oczka wodnego. Chciała sobie wszystko jakoś ułożyć. Po jutrze miała w końcu zabrać Artura do domu, powiedzieć o dziecku i wszystko miało w końcu się ułożyć. Naprawdę wierzyła, że teraz już nic nie zakłóci ich spokoju. Tylko... następnego dnia musiała załatwić jeszcze jedną sprawę – testament Tomka. Na samą myśl o tym ogarniał ją strach. Postanowiła, że nikt oprócz jej przyjaciółki się o tym nie dowie, a zwłaszcza Górski. Nie chciała dawać powodu do nerwów, a domyślała się jak by zareagował.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

9.

Wygrzebałam z otchłani wszystkich Wordów ;D

Minęły dwa tygodnie. Natalia z każdym dniem oswajała się z myślą, że zostanie matka, a jedyną osobą, która o tym wiedziała, nadal była tylko Iwona. Każdego dnia Natalia również kilka godzin spędzała w szpitalu, siedząc z Arturem. Chłopak z każdym dniem czuł się coraz lepiej, a każde kolejne wyniki były coraz lepsze. Mimo wszystko jednak lekarz uparł się, ze Górski powinien spędzić jeszcze kilka dni na obserwacji.

Niechętnie otworzyła oczy, wyrwana ze snu dźwiękiem telefonu. Sięgnęła po komórkę, spoglądając kątem oka na wyświetlacz i odebrała.
- Halo?
- Obudziłam cię? - W słuchawce usłyszała głos Iwony. - Przepraszam, ale musisz natychmiast przyjechać do hotelu..
- Co się stało? - zapytała, jednocześnie wstając i przechodząc do kuchni.
- Mamy sajgon. W Excelsiorze mają awarię, wszyscy jadą do nas. Michał ma urlop, a Dorota utknęła w korku...
- Zaraz będę. - Rozłączyła się, znikając w łazience.

Kiedy weszła do lobby, zobaczyła sporą grupkę ludzi tłoczących się przed recepcją. Nad wszystkim usiłował zapanować Kuba i Robert.
- Cześć – weszła za ladę. - Robert idź do restauracji. Słucham panią. - Uśmiechnęła się do kobiety z kilkuletnim dzieckiem.

- Jesteś... – po chwili podeszła do nich Iwona. - Housekeeping nie wyrabia... Ile mamy jeszcze rezerw?
- Yy... pięć dwójek i dwie trójki... - spojrzała niepewnie na Iwonę.
- Na razie starczy... - spojrzała na kilka osób stojących obok stanowiska consierga. - Jakby coś dzwoń, idę zobaczyć jak w restauracji.
- Okej..

Po kilkunastu minutach, kiedy już wszyscy goście zostali zameldowani, do hotelu wpadła Dorota.
- Cześć. Przepraszam, myślałam, że nigdy nie dojadę.
- W porządku. Sytuacja już prawie opanowana. - Lipska sięgnęła po płaszcz i torebkę, kierując się w stronę windy.
Zajrzała do swojego gabinetu, zajmując się ostatnimi fakturami. Już miała się zbierać, do wyjścia kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę... - Podniosła głowę, znad dokumentów.
- Pani dyrektor.. - do gabinetu weszła Lucy, a za nią ubrana bardzo elegancko kobieta.
- Pani jest tutaj właścicielką?
- Tak... - wstała – Natalia Lipska. O co chodzi?
- Pani jest niezadowolona z naszej obsługi... - Kobieta kolejny raz nie pozwoliła jej dokończyć.
- Niech pani spojrzy – wskazała na koszulę trzymaną w dłoni – czy to jest wyprasowane?
- Jestem pewna, że pani Lucyna bardzo chętnie osobiście to poprawi. - Uśmiechnęła się do niej, próbując załagodzić sytuację. - Prawda?
- Tak, oczywiście...
Kiedy w końcu pani z pokoju 332 zdecydowała się powierzyć swoją koszulę w ręce samej szefowej housekeepingu, Lipska usiadła w fotelu, kładąc dłonie na brzuszku. Siedziała tak przez kilka minut, uśmiechając się do siebie.
- Pójdziemy coś zjeść, a potem pojedziemy do... taty. - Wypowiadając ostatnie słowo uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a w jej oczach delikatnie zaiskrzyły się łzy. Nie do końca jeszcze oswoiła się z nową sytuacją. Nie potrafiła jeszcze nazwać siebie mamą.


***

Pod szpitalem zaparkowała dopiero trzy godziny później. Zanim wyszła z hotelu musiała jeszcze załatwić nieoczekiwanie kilka spraw, między innymi rozładować kolejny konflikt z poznaną wcześniej klientką.
Wchodząc do odpowiedniej sali, zastała Artura siedzącego na łóżku z książką w dłoniach. Dopóki jej nie zauważył, stała przez moment w drzwiach, przyglądając mu się z uśmiechem.
- Natalia... - Uśmiechnął się, kiedy podniósł głowę znad książki.
- Cześć – podeszła do niego, muskając jego usta. - Jak się czujesz?
- Dobrze, ale ciągle nie chcą mnie wypuścić. - Odpowiedział z wyraźnym niezadowoleniem. - No nic, pójdziemy się przejść?
- Mhm.. - przytaknęła, uśmiechając się i odkładając na szafkę siateczkę z owocami.

***

- Stęskniłem się za tobą. - Stwierdził obejmując się ramieniem, kiedy spacerowali jedną z alejek przyszpitalnego parku.
- Od wczoraj? - Spojrzała na niego.
- Mhm. Co tam w hotelu?
- Aa... dzisiaj mieliśmy straszne zamieszanie. - Pokrótce opowiedziała chłopakowi o sytuacji w pracy. - Dawno nie byłam taka wykończona... - oparła głowę na jego ramieniu.
- Chodź... - zaprowadził ją w stronę jednej z ławek.
Usiedli, wtulając się w swoje ramiona.
- Kocham cię. - Wyszeptała.
- Ja ciebie też. - Musnął jej głowę, a po chwili usta.
- Musisz się oszczędzać... - stwierdziła kiedy dopiero po chwili oderwał się od niej.
- Oj tam... - uśmiechnął się, ponownie zatapiając się w jej wargach.

niedziela, 7 lipca 2013

8.

- Proszę... - Lekarka uśmiechnęła się do niej przyjaźnie, wskazując krzesełko naprzeciwko biurka. - Słucham panią.
Drżącym ze zdenerwowania głosem wyjaśniła o co chodzi, odpowiedziała na kilka pytań. Następnie pani doktor zaprosiła ją na badanie USG.
Leżała wpatrując się w monitor, na którym jednak niczego nie potrafiła dostrzec.
- Tutaj – lekarka wskazała niewielki punkcik. - To pani dziecko.
- Dziecko... - wyszeptała, ze łzami w oczach.
- Prawdopodobnie początek piątego tygodnia. - Kobieta uśmiechnęła się do niej ciepło.
Nie potrafiła opanować łez, które zaczęły po chwili spływać po jej policzkach. Maleńka plamka na ekranie była jej maleństwem, które nosiła w sobie.

***

Siedziała zawinięta w koc z kubkiem ciepłej herbaty w dłoniach. Obok niej leżały wydruki z badania USG. Za każdym razem, gdy na nie patrzyła w jej oczach znowu zaczynały iskrzyć się łzy. W pewnym momencie z rozmyślań wyrwał ją dzwonek do dzwoni. Niechętnie spojrzała na zegar, który wskazywał 20, odstawiła kubek i powoli wstała, przechodząc do przedpokoju. Za drzwiami zastała Iwonę.
- Cześć, nie przeszkadzam? - Kobieta uśmiechnęła się do niej.
- Nie, wchodź.. - odsunęła się, otwierając szerzej drzwi.
- Wiem, że jest już późno, ale musisz mi podpisać zamówienie. Leszek uparł się że jutro rano musi to wysłać..
- Jasne, chodź. Napijesz się czegoś? - Zapytała, kierując się do kuchni.
- Ja tylko na chwilę.. - Wyjęła z torebki teczkę i wyciągnęła ją w stronę dziewczyny.
- Wybrałaś coś? - Spojrzała kątem oka na Iwona.
- Pierwsza oferta jest najlepsza.
- Okej.. - sięgnęła po długopis i podpisała wskazaną kartkę.
- Natalia...
- Tak? - podniosła głowę w stronę Szwed.
- Wszystko w porządku? - spojrzała na nią uważnie.
- Tak... - początkowo nie bardzo zrozumiała o co jej chodzi. Dopiero po chwili jej wzrok padł na leżące na łóżku obok wydruki. Na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech. - Nie chciałam na razie nikomu mówić... - podeszła do łóżka, biorąc kartki do ręki. - Tutaj... Miałaś rację.. - znowu, kolejny jej oczach pojawiły się łzy
- Jesteś w ciąży...


sobota, 22 września 2012

7.


Tego ranka znowu obudziła się wcześnie i znowu męczyły ją mdłości. Jednak mimo wszystko na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Położyła dłonie na swoim brzuszku, przymykając oczy. Ciągle nie potrafiła w to uwierzyć. Naprawdę miała zostać mamą? Jednocześnie jednak nieustannie czuła strach. Obawę, że sobie nie poradzi, że się nie nadaje na matkę, że coś będzie nie tak, że... Mogłaby wymieniać wszystkie swoje wątpliwości wieczność. Kiedy spojrzała na budzik, jej wzrok padł na zdjęcie, stojące obok, na szafce. Zdjęcie jej i Artura. Wzięła je do ręki i uśmiechając się, delikatnie przejechała opuszkami palców, po jego twarzy. Tak bardzo chciałaby, żeby był z nią, żeby miała z kim podzielić się swoją radością i swoimi obawami. Żeby jej powiedział, że się cieszy. Dopiero teraz uświadomiła sobie, czego boi się najbardziej. Reakcji Artura.

***

Zaraz po śniadaniu, pojechała do hotelu. Chciała tam załatwić wszystko jak najszybciej i pojechać do szpitala.
- Cześć. Jest coś dla mnie?
- Jest.. - Dorota podała jej kilka kopert. - Słyszałam, że Artur wczoraj się obudził. Cieszę się.
- Tak, dzięki. - Uśmiechnęła się i odeszła w stronę windy.
W swoim gabinecie zostawiła korespondencję i płaszcz, i postanowiła wpaść do Iwony.
- Cześć! - zapukała, wchodząc do środka.
- O, Natalia. Chodź.
- Przepraszam, chciałam przyjść na odprawę, ale nie dałam rady. Co nowego?
- W zasadzie nic. Kończy nam się umowa z dostawcami ryb. Leszek ma do końca tygodnia przedstawić nowe oferty.
- Mhm.
- A powiedz jak Artur?
- Lekarz mówi, że będzie dobrze. Jest strasznie słaby, ale kiedy wczoraj się obudził... - Uśmiechnęła się ze łzami w oczach.
- I teraz już będzie dobrze. - Kobieta uśmiechnęła się do niej ciepło.
- Wiem, wierzę w to.
- Aa.. jak Ty się czujesz?
- Dobrze. - Kąciki ust delikatnie uniosły jej się do góry.
- Na pewno?
- Tak. Będę Ci dzisiaj potrzebna? - Zapytała od razu, chcąc zmienić temat.
- Chyba nie. A co, jedziesz do szpitala?
- Mhm. Jeszcze muszę coś załatwić na mieście.. - Uśmiechnęła się podnosząc się z krzesła.
- Pozdrów Artura.
- Dzięki.

***

Kiedy znalazła się w swoim gabinecie, sięgnęła po telefon, wybierając numer przychodni. Miała szczęście i udało jej się umówić na wizytę jeszcze tego samego dnia. Odetchnęła głęboko, odkładając telefon na biurko i sięgnęła po korespondencję.
Kilka minut później odłożyła dokumenty i zaczęła zbierać się do wyjścia.

Trochę ponad kwadrans później podjechała pod szpital. Zamknęła samochód i ruszyła w stronę doskonale już znanego budynku. Niedaleko sali Górskiego spotkała jego lekarza, który uspokoił ją mówiąc, że wszystko będzie dobrze. Co prawda Artur był bardzo słaby, ale badania które przeszedł nie wykazywały niczego podejrzanego. Chwilę później weszła salę, podchodząc powoli do łóżka chłopaka. Usiadła obok, ujmując delikatnie jego dłoń. Pod wpływem jej dotyku od razu otworzył oczy, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Natalia.. Cześć..
- Hej.. Jak się czujesz?
- Dobrze. - Uśmiechnął się.
- Artur...
- No nie jest źle. Naprawdę. Dobrze, że przyszłaś..
- Kocham Cię.. - Wyszeptała, jednocześnie w jej oczach delikatnie zaiskrzyły się łzy. Tak bardzo chciałaby, że już wszystko było dobrze. Tak bardzo chciała mu powiedzieć... ale wiedziała, że to nie jest najlepszy moment.
- Ja Ciebie też. - Ścisnął mocniej jej dłoń. - Chodź tu.. - pociągnął jej rękę delikatnie do siebie.
Uśmiechnęła się do niego rozbawiona i nachylając się nad nim, delikatnie musnęła jego usta.

W szpitalu spędziła ponad dwie godziny. Opowiadała Arturowi co w hotelu, mówiła, że wszyscy kazali go pozdrowić, i że trzymają za niego kciuki. Kiedy spojrzała w końcu na zegarek dochodziła 13:30. Jeśli chciała zdążyć do lekarza, musiała natychmiast zacząć się zbierać.
- Muszę iść... - westchnęła sięgając po torebkę.
- Już? - spojrzał na nią wyraźnie zawiedziony.
- Mam coś jeszcze do załatwienia na mieście... Jutro posiedzę dłużej, obiecuję. - Uśmiechnęła się, muskając jego wargi. - Paaa.



***

Po jakimś czasie zaparkowała samochód pod przychodnią. Niepewnie rozglądając się wokół, weszła do środka i usiadła na krześle pod ścianą. Czuła się tam trochę nieswojo, znowu wróciły do niej obawy..
Dopiero po kilkunastu minutach na korytarzu pojawiła się pielęgniarka.
- Natalia Lipska?
- To ja.. - podniosła się, zabierając ze sobą torebkę.
- Zapraszam panią...



czwartek, 13 września 2012

6.

Po drodze cały czas, dźwięczały jej w głowie słowa Iwony. Możliwe, żeby była w ciąży? Nigdy nie dopuszczała do siebie takiej myśli.. Kiedyś miała takie obawy, ale teraz w ogóle o tym nie pomyślała. Wchodząc do sali Artura, ciągle o tym myślała. W progu przystanęła nagle, widząc, że nad Arturem pochyla się dwóch lekarzy.
- Co się dzieje? - skierowała przerażony wzrok na jego matkę.
- Chyba się budzi... - wyjaśniła, nie odrywając spojrzenia od syna.
Kiedy spojrzała na niego, dostrzegła minimalne ruchy powiek.
- Słyszy mnie pan? - Lekarz zwrócił się do niego głośno.
W końcu powoli otworzył oczy.
- Słyszy mnie pan? - Mężczyzna powtórzył pytanie.
- … - Skinął delikatnie głową.
- Jak pan się nazywa?
- Artur.. - odpowiedział cicho, ochrypłym głosem.
- Został pan postrzelony, jest pan po operacji.. - Jednak Górski już go nie słuchał. Zaczął rozglądać się sali. Kiedy dostrzegł swoją matkę, stojącą obok, na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Jednak rozglądał się dalej, jakby kogoś szukając. W końcu zatrzymał swoje spojrzenie na Lipskiej.
- Natalia.. - wymówił bezgłośnie jej imię.
- Niech pani podejdzie. - Lekarz skinął na nią, odsuwając się.
- Artur.. - Usiadła na skraju łóżka, ujmując jego dłoń. - Artur... - drugą dłoń przyłożyła do jego policzka. Nie potrafiła hamować łez, spływających po jej policzkach.
- Nie płacz.. - wyszeptał – Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.. Nie mów nic.. - powstrzymała go, kiedy chciał jeszcze coś powiedzieć. Był tak strasznie słaby.
Przeniósł swój wzrok na matkę, delikatnie unosząc dłoń. Górska podeszła od razu do nich.
- Synku... Tak strasznie się o Ciebie bałam... bałyśmy. - W jej oczach również pojawiły się łzy.

***

Artur zasnął, a Natalii w końcu udało się przekonać jego matkę, że powinna pojechać do hotelu i odpocząć. Sama jeszcze została. Najchętniej w ogóle by się stamtąd nie ruszała i nie spuszczała go już nigdy z oczu. Siedziała na krzesełku obok, dalej trzymając go za rękę. Po chwili obudził się, od razu uśmiechając się na jej widok. Jednak kiedy tylko chciał się poruszyć na jego twarzy pojawił się grymas bólu.
- Co jest?
- Nic. W porządku. - Ścisnął jej dłoń, na tyle na ile miał siły. - Dobrze, że jesteś..
Ciągle nie potrafiła, pohamować łez napływających jej do oczu.
- Natalia...
- Tak strasznie się o Ciebie bałam.. - wtuliła twarz w jego dłoń.
- Już zawsze będziemy razem. Obiecują. - Uśmiechnął się delikatnie. - A teraz idź do domu. Musisz odpocząć.
- Niee, jeszcze nie. - Usiadła wygodniej, opierając się o jego łóżko. - Ale Ty odpocznij. Nie mów już nic, nie męcz się. - Pogłaskała jego policzek.
Nie protestował już. Wiedział, że jak się uprze to i tak zostanie, a sam też chciał ją zatrzymać przy sobie. Po jakimś czasie zaczęły jej się zamykać oczy, chociaż sama próbowała przekonać Artura, że wcale nie jest zmęczona. Delikatnie poruszył ręką, którą trzymała. Natychmiast otworzyła oczy.
- Tusia.. Idź.
- …
- No idź.. Odpoczniesz i wrócisz rano. Wrócisz?
- Wrócę. - Uśmiechnęła się. Przez chwilę jeszcze siedziała wpatrując się w niego. W końcu nachyliła się nad nim, całując go w czoło i wstała, jednocześnie schylając się po torebkę. Jednak zrobiła to zdecydowanie zbyt gwałtownie, bo zakręciło jej się w głowie. Natychmiast usiadła z powrotem, przymykając oczy.
- Natalia? - spojrzał na nią badawczo, z wysiłkiem podnosząc głowę, nie zważając na ból.
- W porządku. Za szybko wstałam.. - Odetchnęła głęboko. - Już dobrze.
- Na pewno?
- Tak.. No, to idę. Powoli. - Uśmiechnęła się.

Kiedy znalazła się na korytarzu podeszła do automatu z wodą, nalewając sobie do plastikowego kubeczka. Zrobiła kilka łyków i poczuła się od razu lepiej. Jednocześnie jednak wróciły do niej słowa Iwony. Coś było inaczej, czuła to.
Kiedy wyszła z windy na parterze, w oczy rzucił jej się szyld szpitalnej apteki. Zatrzymała się, zastanawiając się przez moment. W końcu weszła do środka, stając w niewielkiej kolejce.



***

Kiedy wróciła do domu, zdjęła płaszcz i usiadła przy stole, wyjmując z torebki niewielkie pudełeczko. Bała się, chociaż z drugiej strony... jednak mimowolnie, kiedy pomyślała, że może Iwona ma rację, na jej twarzy pojawiał się delikatny uśmiech. Tylko.. czy to był odpowiedni moment? Ostatnio tyle się zmieniło, teraz postrzał Artura..
W końcu wstała, kierując się do łazienki. Im dłużej zastanawiała się nad tym, tym bardziej się tylko denerwowała.
Wróciła do kuchni kilka minut później. Odłożyła na stół test i podeszła do okna czekając na wynik. Chciałaby, żeby ktoś teraz z nią był, ktoś z kim mogłaby podzielić się swoimi obawami, kto by ją po prostu przytulił... Nie zauważyła nawet kiedy minęło 10min, po których według tego co było napisane na opakowaniu, powinien być już wynik. Usiadła ponownie przy stole, bojąc się jednak sięgnąć po niewielki przedmiot. W końcu wzięła go do drżącej dłoni i po chwili biorąc głęboki oddech, odwróciła wierzchem do góry. Wynik był jednoznaczny – wyraźnie malowały się dwie kreski. Serce zaczęło jej bić sto razy szybciej, a w oczach pojawiły się łzy. Sama nie było pewna, czy były to łzy strachu, czy może szczęścia. Gdzieś w środku, miała na to nadzieję, ale.. jej życie miało się teraz odwrócić o 360 stopni. Życie jej i Artura. Miała pojawić się w nim malutka istotka.. Położyła niepewnie dłoń na swoim zupełnie płaskim brzuszku. Nie potrafiła uwierzyć, że tam, w środku, nosi nowe życie... Maleństwo, za które będzie odpowiedzialna 24 godziny na dobę..



niedziela, 19 sierpnia 2012

5.

Kiedy spojrzała na komórkę, dochodziła 17. Nawet nie zauważyła, kiedy minęły dwie godziny. Powoli, starła z policzków pojedyncze łzy i wstając, nachyliła się nad Arturem i musnęła jego czoło. W drzwiach sali, prawie wpadła na jego matkę.
- Dzień dobry.. - odwróciła wzrok, chcąc ją jak najszybciej wyminąć.
- Pani Natalio.. możemy porozmawiać? - Górska zapytała, dotykając jej ręki. - Na moment. - Dodała, widząc niepewne spojrzenie dziewczyny.
- Dobrze.
Podeszły do rzędu krzeseł pod ścianą.
- Chciałam panią przeprosić. To wszystko jakoś głupio wyszło..
- Nic się nie stało. - Uśmiechnęła się do niej blado. - To nie pani wina.
- No tak.. - doskonale zrozumiała co Lipska miała na myśli. - Rozmawiałam z lekarzem, powiedział, że jest lepiej.
- Też z nim rozmawiałam. Przepraszam, pójdę. Chciałam pojechać do domu.
- A ja do Artura. - Uśmiechnęła się. - Do widzenia.

Zanim wyszła ze szpitala, zajrzała jeszcze do Igora.
- Cześć. - Uśmiechnęła się. - Chciałeś, żebym przyszła.
- Chodź.. - podniósł się do pozycji siedzącej. - Siadaj. - wskazał jej krzesełko obok łóżka. - Jak Artur?
- Lepiej. Ale ciągle nie odzyskał przytomności..
- Da sobie radę. W końcu ma o co walczyć, prawda? - Uśmiechnął się do niej.
- … - Przytaknęła tylko.
- Chciałem z Tobą porozmawiać, a w zasadzie... przeprosić Cię. - Spoważniał, spoglądając na dziewczynę.
- Za co przeprosić? - zapytała, zupełnie nie rozumiejąc, o czym mówi.
- Nawet nie wiesz jak mi jest cholernie ciężko, kiedy pomyślę, że gdybym nie zaczął się kłócić z tamtym facetem, gdybym nie chciał go wyprowadzić... nic by się nie stało.
- Igor, przestań! Przecież.. przecież to nie jest Twoja wina. Każdy mógłby się obwiniać.. - W jej oczach pojawiły się łzy. Wzięła głęboki oddech. - Powiedz lepiej jak Ty się czujesz? Kiedy wychodzisz?
- Bywało gorzej. Prawdopodobnie na początku przyszłego tygodnia.
Przerwało im pukanie do drzwi, w których pojawiła się Julka.
- To ja Was zostawię. - Natalia wstała, kierując się do drzwi. - Trzymajcie się.

***

Weszła do mieszkania, zdjęła płaszczyk, buty i usiadła na kanapie podwijając nogi. Była wykończona. Teraz chciałaby się tylko przytulić do Artura i już nigdzie się tego dnia nie ruszać. Ale była sama. Zupełnie. Wtuliła się w poduszkę przymykając oczy. Sama nie wiedziała, kiedy zasnęła. Obudził ją dźwięk telefonu. Na ekranie migało 'Iwona dzwoni'. Odebrała, podnosząc się. Szwed chciała upewnić się, że wszystko w porządku, że sobie radzi. Po skończonej rozmowie, przeszła do łazienki i wzięła szybki prysznic. Dochodziła 21. Położyła się do łóżka. Nie potrafiła przestać myśleć o Górskim, o tym, że teraz leży w szpitalu zupełnie sam, nieprzytomny. Chociaż wypłakała już tyle łez, ciągle nowe pojawiały się w jej oczach. Chciała, żeby ten koszmar się już skończył.


***

Obudziła się bardzo wcześnie. Budzik na szafce wskazywał 6:10. Powoli podniosła się. Nie czuła się najlepiej, znowu ją mdliło. Wstała przechodząc do kuchni. Usiadła przy stole, ze szklanką wody. Nie miała pojęcia co się dzieje, przecież nic takiego nie zjadła... Kiedy przez dłuższy czas nie poczuła się lepiej, zaparzyła sobie mięty i postanowiła razem z kubkiem wrócić do łóżka.

Kiedy w końcu ostatecznie wstała, czuła się dużo lepiej. Zrobiła sobie szybko jakieś śniadanie i zaczęła szykować się do szpitala. Już prawie wychodziła z mieszkania, kiedy dostała sms'a od Iwony, żeby przyjechała do hotelu. Westchnęła, wrzucając telefon do torebki i zamknęła za sobą drzwi. Na szczęście było już na tyle późno, że poranne korki się skończyły i już kilkanaście minut później zaparkowała pod hotelem. Znowu jak poprzednio skierowała się w stronę tylnego wejścia.
Po chwili zapukała do gabinetu Iwony.
- Proszę.
- Cześć. - Weszła do środka, siadając przed biurkiem.
- O, dobrze, że jesteś. Musisz mi to podpisać... - Podsunęła jej kilka kartek A4. - Miałam to już kilka dni temu odesłać.. A jak się czujesz dzisiaj? - Spojrzała na Lipską, kiedy odłożyła długopis.
- Teraz już dobrze. - Uśmiechnęła się.
- A przedtem? - Przyjrzała jej się uważnie.
- Ojej, też dobrze.
- Natalia.
- No, znowu było mi niedobrze, ale przeszło. To pewnie z nerwów. - Zaczęła zbierać swoje rzeczy.
- Zaczekaj.. - zatrzymała ją, jednak zaraz później się zawahała...
- Tak? - Usiadła z powrotem.
- Już wczoraj kiedy wybiegłaś do łazienki pomyślałam coś takiego... Może Ty po prostu jesteś..
- Jestem?
- Może jesteś w ciąży?
- Co? Ja.. nie... - Zaprzeczyła od razu. - Nie możliwe. Mówię Ci, to pewnie ze stresu. Jadę teraz do szpitala.




środa, 25 lipca 2012

4.



Zamówiła taksówkę i pojechała do Iwony. Nie chciała wrócić do pustego mieszkania, a oprócz Szwed nie miała tak naprawdę nikogo z kim mogłaby porozmawiać, po prostu pobyć.
Weszła do doskonale znanego sobie budynku i zadzwoniła do odpowiednich drzwi. Po chwili pojawiła się w nich Iwona.
- Natalia.. Chodź.. - zaprosiła ją do środka, jednocześnie zawiązują mocniej szlafrok.
- Obudziłam Cię.
- Nie szkodzi. - Uśmiechnęła się. - Coś się stało? - zapytała po chwili, spoglądając w oczy Lipskiej.
- Bez zmian. - Odpowiedziała cicho.
- Chodź, musisz się przespać. Przygotują Ci pokój Igora, to znaczy.. Twój pokój. - Ponownie się do niej uśmiechnęła.
Lipska usiadła w fotelu, nie zdejmując nawet płaszcza. Bez słowa, patrzyła jak Iwona wyciąga z szafy czystą pościel.
- Ja wiem, że teraz to nie ma żadnego znaczenia i co innego jest najważniejsze.. - odezwała się po chwili – ale matka Artura nawet nie wiedziała o mnie. Ciągle myśli, że to Dorota...
- Zrobiło Ci się przykro, ale może po prostu nie było okazji? Przecież wiesz, że Artur..
- Wiem.
- Pomyśl, że wszystko będzie dobrze i spróbuj się przespać. Jesteś strasznie blada. Przed 8 pojadę do hotelu, a koło południa mogę zawieść Cię do szpitala, co?
- Dziękuję. I przepraszam.

***

Iwona tak jak obiecała, załatwiła w hotelu najpotrzebniejsze sprawy i już po 12 była z powrotem w mieszkaniu. Delikatnie uchyliła drzwi, zaglądając do pokoju zajmowanego przez Natalię. Dziewczyna siedziała w łóżku, obejmując ramionami kolana ze wzrokiem utkwionym w oknie.
- Nie śpisz.. Przyjdź za chwilę, kupiłam świeże pieczywo. - Wycofała się, kierując się do kuchni. Odłożyła siatki na stół, zdejmując płaszcz.
Po chwili do pomieszczenia weszła Natalia. Usiadła przy stole, nie zwracając nawet uwagi na kanapkę podsuniętą jej przez kobietę.
- Spałaś w ogóle?
- Trochę...
- Zjedz coś.
- Nie jestem głodna..
- Kiedy ostatnio coś jadłaś? Napij się chociaż kawy.
- Mhm.. - przytaknęła i po chwili sięgnęła po kubek. Jednak zaraz po pierwszym łyku, natychmiast odstawiła go, rozlewając kawę i wybiegła z kuchni.
- Natalia?! - Iwona poszła za nią. - Natalia... - zapukała do łazienki, ale odpowiedział jej jedynie szum wody.
Dopiero po dłuższej chwili w drzwiach pojawiła się blada dziewczyna.
- Przepraszam... - wyszeptała, odgarniając z twarzy włosy. - Jakoś mi niedobrze. Nie wiem...
- Chodź.. - objęła ją ramieniem i zaprowadziła do salonu. - Usiądź. Nie wyglądasz najlepiej. Zaparzę Ci jakiejś mięty...
Po chwili wróciła, podając Lipskiej kubek z parującym napojem.
- Powinnaś odpocząć. - Stwierdziła, siadając w fotelu naprzeciwko. - Może to nie jest najlepszy pomysł, żebyś jechała do szpitala.. Zadzwonię do Ciebie..
- Nie.. - zaprzeczyła od razu. - Nic mi nie jest. Naprawdę już lepiej..
- No nie wiem... Na razie posiedź sobie, wypij to, a ja idę poszukać jakieś książki dla Igora.

Natalia dopiła miętę i ostrożnie podniosła się z kanapy. Ciągle nie czuła się najlepiej. Dalej trochę ją mdliło i była bardzo słaba. Powoli odniosła kubek do kuchni i przeszła do łazienki. Spojrzała do lustra, Iwona miała rację, nie wyglądała najlepiej. Nie przespana noc dawała się we znaki. Przemyła twarz zimną wodą, chcąc się jakoś rozbudzić i zajrzała do Iwony.
- Znalazłaś coś?
- Mam jakiś kryminał.. Nie wiem czy mu się spodoba. A Ty jak, lepiej?
- Mhm. Możemy jechać.

***

- A co w hotelu? - Lipska zapytała, kiedy utknęły w korku.
- W porządku. Goście już się uspokoili po wczoraj. I wszyscy pytają o Artura. Mam Ci przekazać, że trzymają za niego kciuki i są z Wami.
- … - Uśmiechnęła się tylko delikatnie.
- Matka Artura zatrzymała się u Nas.
- To dobrze.
- Mówiła, że nic się nie zmieniło. - Spojrzała kątem oka na Natalię, w która wpatrywała się w okno.
Kiedy w końcu ruszyły z miejsca, rozdzwoniła się komórka Iwony. Przez chwilę rozmawiała z kimś po drugiej stronie, a kiedy się rozłączyła, spojrzała na Natalię.
- Zupełnie zapomniałam o tym spotkaniu. Miałyśmy dzisiaj podpisać umowę na organizację tej konferencji firmy kosmetycznej. Pamiętasz?
- Mhm.
- Musimy tam podjechać, przyjechali z Francji specjalnie dla Nas.

***

- Poczekam na Ciebie w samochodzie. - Natalia odezwała się, kiedy zatrzymały się na parkingu pod hotelem. - Nie chcę tam iść, nie mam na to siły.
- Ale to może potrwać..
- Zaczekam. - Zadecydowała.
- No dobra. Postaram się załatwić to jak najszybciej.



Przedstawiciele firmy kosmetycznej, czekali już na Iwonę w jej gabinecie. Miała nadzieję, że podpisanie umowy nie potrwa długo, jednak Francuzi mieli nadzieję, na negocjacje warunków. Dotarła już do nich wiadomość o strzelaninie w hotelowej kantynie i trochę się obawiali. Menager na moment przeprosiła ich, dzwoniąc do Natalii. Po chwili udało jej się przekonać, dziewczynę, żeby weszła do środka i zaczekała na nią w restauracji. Wykonała również szybki telefon do Wioli, prosząc ją, żeby zajęła się Lipską.

Powoli wysiadła z samochodu, kierując się w stronę tylnego wejścia. Nie miała ochoty się z nikim widzieć. Chciała nawet zamówić sobie taksówkę, ale w końcu zgodziła się, żeby zaczekać w hotelu. Nie chciała jechać sama.
Szła jednym z korytarzy, kiedy nagle usłyszała za sobą głos Doroty.
- Natalia.. zaczekaj.
- Tak? - Na to spotkanie najbardziej nie miała ochoty.
- Wiem, że nie przepadamy za sobą, ale gdybyś czegoś potrzebowała..
- Dzięki. - Wysiliła się na uśmiech, chcąc odejść.
- Rozmawiałam z panią Marią. Wytłumaczyłam jej wszystko, chociaż obie wiemy, że nie ja to powinnam zrobić.
- … - przytaknęła tylko, powoli odwracając się i odchodząc. Recepcjonistka przypomniała jej o tym, o czym chciała zapomnieć. O wątpliwościach, jakie wywołała w niej matka Artura.
Weszła do restauracji siadając przy barze.
- Cześć.
- Natalia.. - Robert uśmiechnął się na jej widok. - Jak się czujesz?
- Prawdę mówiąc marnie.
- Coś się stało? - zapytał, widząc łzy delikatnie połyskujące w jej oczach.
- Nie, nie.. Z Arturem bez zmian. Tylko po prostu... No wszystko jest nie tak. - Podparła głowę ręką, starając się nie rozpłakać.
- Natalia... - podeszła do nich Wiola – Iwona prosiła, żebym się Tobą zajęła. Chodź, zjesz coś ciepłego.
- Nie, ja naprawdę..
- Chodź, chodź dziecko.. - objęła ją ramieniem, prowadząc do stolika na boku.
Więcej nie protestowała. Pozwoliła się posadzić przy stoliku, a po chwili pojawił się przed nią talerz gorącej zupy.
- Danie dnia. - Wiola uśmiechnęła się do niej, siadając naprzeciwko.
Odwzajemniła gest, sięgając powoli po łyżkę. Przez chwilę jadła w milczeniu. W pewnej chwili kiedy przeniosła swoje spojrzenie na kobietę siedzącą naprzeciwko zupełnie się rozkleiła.
- … - Wiola bez słowa, przykryła jej dłoń, swoją dłonią. - Wszystko będzie dobrze..
- Wszyscy to mówią... a ja nie mam siły. Zawsze wszystko było nie tak, a teraz... - Potrzebowała się przed kimś po prostu otworzyć, wygadać. Czuła, że kobieta, która była dobrym duchem hotelu, na pewno ją zrozumie.

***

Minęły prawie dwie godziny, kiedy Iwona pojawiła się w restauracji. Kiedy dostrzegła Natalię przy jednym ze stolików, natychmiast do niej podeszła.
- W końcu podpisaliśmy tą umowę. Musiałam im trochę opuścić, ale i tak nam się opłaca ta konferencja. Możemy jechać..
- Mhm... - Podniosła się, sięgając po torebkę i zakładając płaszcz. - Dziękuję pani Wiolu. - Uśmiechnęła się delikatnie do kobiety.
- Pamiętaj, że cały hotel jej z Wami.
- Dziękuję.

***

Kiedy tylko weszła na oddział od razu skierowała się do gabinetu lekarza. Zapukała do drzwi i delikatnie je uchyliła.
- Można?
- Tak, tak. Zapraszam panią. - Wskazał jej krzesło przed biurkiem.
- Co z Arturem? - zapytała, patrząc niepewnie na mężczyznę.
- Jest już dużo stabilniejszy. Teraz już naprawdę wszystko powinno być lepiej.
- A... kiedy odzyska przytomność?
- Tego nie mogę pani powiedzieć. To jest kwestia bardzo indywidualna. Ale pani narzeczony jest młody, ma silny organizm, więc wszystko powinno być dobrze.
- Rozumiem..
- Proszę być dobrej myśli. - Lekarz uśmiechnął się do niej. - Może pani na chwilę przy nim posiedzieć.

***

Siedziała obok łóżka Artura, ujmując jego rękę. W oczach szkliły jej się łzy, chociaż była już trochę spokojniejsza po rozmowie z lekarzem. Tak bardzo chciałaby, żeby się już obudził, żeby uśmiechnął się do niej jak zawsze.. Chciała mu powiedzieć, że jest dla niej bardzo ważny, że go kocha...

Po jakimś czasie w drzwiach sali pojawiła się Iwona.
- Natalia... - odezwała się cicho...
- … - Wstała z krzesełka, podchodząc do kobiety. - Lekarz mówi, że jest lepiej, że jest stabilniejszy. - wyjaśniła od razu, oglądając się na chłopaka.
- To dobrze. Ja jadę do hotelu.
- Dobrze, ja zostanę.
- Igor chciał, żebyś do niego zajrzała. - Uśmiechnęła się.
- Okej.
- No to trzymaj się, cześć.

Podeszła z powrotem do łóżka Artura. Ponownie ujęła jego dłoń, wtulając w nią twarz. Chociaż wiedziała, że w tym momencie nie może mu nijak pomóc, to jednak czuła się pewnie siedząc przy nim. Jak gdyby kiedy go pilnowała, nic nie mogło mu się stać.
- Kochanie.. - delikatne przejechała dłonią po jego policzku – proszę, wróć do mnie...



Etykiety